Jutro. Jutro. Jutro... Ma być las, ma być cisza, ma być taras. I nie będziemy się nigdzie spieszyć... Jak ja się cieszę :-)
I tylko jeszcze spakować się trzeba (jak zwykle za dużo i jak zwykle na ostatnią chwilę) i przespać noc, rano do pracy na moment wejść i pozamykać sprawy. A potem zrobić sobie mocnej herbaty i pijąc powolutku poczekać aż Ulubiony przyjedzie i zabierze w zieloność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz