Pierwsze pojawiają się myśli o zmianie koloru, zieleń już nie pasuje, żółty jest zbyt jaskrawy. Najwłaściwsze wydają się wszystkie ciemniejsze odcienie czerwieni i pomarańczowy. Dom przybiera ciepłe, jesienne barwy, otula się kocykiem ze szkockiej wełny, podwaja liczbę poduszek na kanapie i rozświetla światłem świec.
Później szafka z herbatami zaczyna być za mała by pomieścić nowe smaki i aromaty. Karmel, rum, wiśnia...
Na półce z przyprawami w pierwszym rządku stają te potrzebne do zrobienia czekolady na gorąco: kardamon, cynamon, wanilia, goździki, chilli.
Stos książek "do przeczytania" rośnie i pączkuje.
Za oknem świat coraz bardziej mglisty i coraz bardziej bezlistny.
Aż wreszcie przychodzi dzień, w którym dla mnie zaczyna się prawdziwa jesień. Dzień gotowania ZUPY. Zupy gęstej, gorącej, pachnącej... W tym roku jesień zaczęła się pysznym krupnikiem :-).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz