Z pakowaniem zawsze mam problemy. Za wiele ze sobą chcę zabrać, wszystko wydaje się niezbędne, konieczne, potrzebne. I nie ma znaczenia czy wyjeżdżam na 1 dzień, na weekend, na tydzień czy na miesiąc, do torby/walizki/plecaka upycham pół domu, a na wierzch dorzucam jeszcze kilka drobiazgów, tak na wszelki wypadek, bo jakby...
No to siedzę sobie dzisiaj na kanapie, jak zwykle wypisuję na kartce listę rzeczy do zabrania, jak zwykle staram się ograniczać, jak zwykle lista się wydłuża, wydłuża, wydłuża...
Chwila przerwy na herbatę (mocna czarna, z aromatem róży i wanilii) i zaczynam wykreślanie. Będzie mniej.