piątek, 25 stycznia 2013

Wańka wstańka...

Przewracam się z boku na bok, poduszka wędruję z prawej strony na lewą, razem ze mną i z poduszką wędruję po łóżku kocica. Bezsenna noc... Dopadają strachy, lęki i złość na samą siebie, że się nie przygotowałam na kryzys, potem pojawia się też złość na tych, którzy do sytuacji kryzysowej doprowadzili i sami z przyszłością zabezpieczoną pełnym kontem, patrząc w oczy mówią "więcej optymizmu!". 

Wstaję, robię rumiankową herbatę, wkładam słuchawki w uszy i zostawiam za sobą rzeczywistość, wchodzę w świat z jakiegoś audiobookowego czytadła, które wpadło mi w ręce przy przeglądaniu szuflady z różnościami. Zasypiam w końcu tuż przed szóstą rano... 

Teraz w głowie myśl "Aaśnie, że nie! Nie dam się! Wyjdę z tego silniejsza". Zawsze tak reaguję na zły czas, na trudności, które niemal powalają, na smutki, na kryzysy. Najpierw chowam się w kącie w poczuciu bezradności i w lęku, czasem popłaczę... A potem wstaję, strząsam z siebie strach, robię mocną herbatę i... ruszam do boju :-)