niedziela, 18 lipca 2010

Malowanie słowami...

Tuż przed siódmą rano - deszcz. Wreszcie... Teraz niżej nad horyzontem cienka warstwa szarych, rzadkich obłoków przepływających szybko na tle mleczno-niebieskiego nieba. Wyżej cienki pasek błękitu i kolejna warstwa chmur, jasnoszarych, gęstych. I głośne pomruki burzy krążącej gdzieś niedaleko.

Malowanie słowami, John Ruskin; coś, co pomaga wyjść poza zwykłe patrzenie, uczy widzieć i rozumieć co porusza w tym, co oglądam. Ćwiczenie uważności.

Skończyłam czytać Sztukę podróżowania (Alain de Botton), jednak nie odłożyłam jej jeszcze na półkę, ciągle kartkuję, przeglądam, zatrzymuję się przy zdaniach różnych. Filozoficzna strona podróżowania...


2 komentarze:

  1. Proszę o cytacik, taki smaczniutki, abym miała coś w perspektywie poegzaminacyjnej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Do mojej świadomości przedzierał się doniosły, acz do tej pory przeoczony fakt: otóż chcąc nie chcąc, przywiozłem na wyspę siebie. [...] Kiedy w domu moje oczy oglądały zdjęcia z Barbadosu, mej uwadze umknęło, że owe oczy są ściśle związane z ciałem i umysłem, które pojadą za mną wszędzie gdziekolwiek bym się udał i w swoim czasie przypomną być może o swojej obecności w sposób zagrażający, a nawet uniemożliwiający oczom zobaczenie tego, co przyjechały zobaczyć".

    OdpowiedzUsuń