Tuż przed siódmą rano - deszcz. Wreszcie... Teraz niżej nad horyzontem cienka warstwa szarych, rzadkich obłoków przepływających szybko na tle mleczno-niebieskiego nieba. Wyżej cienki pasek błękitu i kolejna warstwa chmur, jasnoszarych, gęstych. I głośne pomruki burzy krążącej gdzieś niedaleko.
Malowanie słowami, John Ruskin; coś, co pomaga wyjść poza zwykłe patrzenie, uczy widzieć i rozumieć co porusza w tym, co oglądam. Ćwiczenie uważności.
Skończyłam czytać Sztukę podróżowania (Alain de Botton), jednak nie odłożyłam jej jeszcze na półkę, ciągle kartkuję, przeglądam, zatrzymuję się przy zdaniach różnych. Filozoficzna strona podróżowania...